Pogoda, jako niewiasta, zmienną jest, raz ciepłem otoczy, raz zmrozi spojrzeniem. W takiej aurze wirusy rozwijają się znakomicie i atakują co delikatniejsze organizmy. Nie bacząc na choroby Drugoklasiści, w mocno okrojonym składzie, ale z ogromnym entuzjazmem, udali się wieczorową porą do swojej klasy na Andrzejki.
Dawnym zwyczajem wosk lał się strumieniami do miski z wodą. Wytopione z nich cienie na ogół przypominały psy i koty, a także owcę. Czasem kształt wyraźnie sugerował wycieczkę w ciepłe kraje. Drodzy Rodzice, sprawdźcie domowy budżet i zdecydujcie, czy lepiej dzieciakowi darować małego kotka, których wokoło ostatnio pojawiło się sporo, tudzież kundelka ze schroniska, czy znacznie więcej wysupłać na daleką wycieczkę, gdzie może i ciepło, ale radość krótkotrwała, a i palemka to jednak mocno przereklamowana jest. Skoro wosk wytopił to, co drżąca, dziecięca ręka wylała, to nie można sprzeciwiać się losowi.
Nie samym laniem wosku zajmowali się uczniowie. Były tańce, przekłute serce, wędrujące buty i wiele innych atrakcji. I duuuużo pyszności na stołach. Taka uczta dla duszy i ciała.
Agata Niewierska