Nie tak dawno świętowaliśmy Dzień Mamy, a już w kalendarzu widać zaznaczony Dzień Taty. Pierwszaki zapomniały zatem o zbliżającym się dniu zakończeniu roku szkolnego (choć dla nich to pierwszy raz i niektórzy jeszcze nie wiedzą, co to jest świadectwo, jak ono wygląda) i nerwowo powtarzały wierszyki oraz wkuwały na pamięć teksty piosenek – bo z czytaniem, to jeszcze niektórzy w przysłowiowym głębokim lesie.
Wreszcie przyszedł wyczekiwany dzień, a raczej późne popołudnie, gdy z bijącym sercem stanęli przed wlepioną w nich niemal setkę oczu. Szybko jednak minęła trema, bo gromkie brawa po każdym występie roztopiły wszelkie strachy. Piosenka za piosenką, szczere wyznania miłości do Mamusi i Tatusia, serduszka puszczane do bliskich i już po chwili niejedna chusteczka zgarnęła łezkę spływająca po niewieścich twarzach, a i męskie oczy również były dziwnie wilgotne. Atmosfera byłą tak gorąca, że przezorne niebo lunęło strugami deszczu, aby ugasić ewentualny pożar wywołany nadmiarem miłości. A później wszyscy się dziwią, dlaczego pada, przecież nie zapowiadali. Ale świętujące Rodziny nawet nie zauważyły zmiany w pogodzie, bo dla nich świeciło złote serce.
Agata Niewierska