Śnieg zasypał Polskę. Od Pomorza po gór szczyty, oprócz… najcieplejszego regionu państwa, cichutko płożonego na brzegu Odry. Wszyscy w kraju brodzą po kostki w białym puchu, a nad stolicą Dolnego Śląska i przycupniętymi wokoło miejscowościami, zawisła tylko nabzdyczona szara chmura. I nic. Zero opadu. Dzieciaki w Urazie, z przyklejonymi do szyby nosami, przez cały weekend spoglądały w jej zad, czy choć trochę płatków z siebie wypuści. W poniedziałek miały robić bałwany! A tu nic. Zero śniegu.
Niedzielnym wieczorem coś się zaczęło dziać. O jest! Jeden leci!!Jest i Drugi! A tam Trzeci! Czwarty, Piaty….. O jest i DZIESIĄTY PŁATEK SNIEGU! Normalnie cała zawieja. Hura! Będą śnieżne uciechy.
Poniedziałkowy poranek dostarczył kierowcom wielu atrakcji. Cienka błonka śniegu pokrywała drogi, pola, łąki i szkolne boisko. Aptekarska ilość białego puchu od rana napawała uczniów nieukrywaną radością.
Trzecioklasiści, przyodziawszy stosowne ubranie, wybiegli uczcić nadchodzącą w przyszłym tygodniu Zimę. Drżącymi z radości palcami wygrzebywali okruchy śniegu z trawy, niczym łupież z przerzedzonych włosów dziadków. Lekki mrozik ułatwiał zlepianie śnieżynek w ciężkie kule i w niezłym tempie na szkolnym podwórku wyrzeźbili wspólnymi siłami nieco błotniste, ale jednak BAŁAWAKI. I wszystkie były PRZEPIĘKNE.
Agata Niewierska