Tego ciepłego, jesiennego dnia uczniowie klasy III otrzymali intrygujący, zawoskowany pieczęcią, list od Pani Jesieni. Pachniał tajemniczo, a jeszcze bardziej zagadkowa była jego treść. O co chodzi? Przeczytajcie sami:
„Gdy opuścisz szkolne mury, idź jak mapa Ci wskazuje.
Polną dróżką obok rzeczki, grupa raźno maszeruje.
Na zakręcie są domeczki. Szukaj tam instrukcji nowej,
gdzieś za mostkiem, w szczerym polu, w brzuchu Pani Słoikowej.”
Hmm …. i tu już pozostał tylko lekko falujący konar, spadający, żółknący liść, poruszony wichrem, wznieconym przez tabun rozradowanych dzieci, który pognał, gdzie mapa wskazuje. Tak, list zawierał również mapę. A na niej wskazówki. Minęło chwil wiele – niewiele i zwinne młodzieńcze palce przeczesywały trawę na polu, w poszukiwaniu słoiczka. Szybko bowiem zrozumieli, o czyim brzuchu była mowa w rymowance.
- Jest! Jest! Jest! W środku kartka! – i już drżące ręce odkręcają wieczko, a w nim….
„Szukaj w trawie, tam gdzie w mapie krzyżyk stoi taki cały.
Tam odnajdziesz znów instrukcję, do roboty zuchu mały.”
Wąską, polną dróżką rozradowane towarzystwo pognało w poszukiwaniu rozwiązania następnej zagadki. Nie trzeba było długo czekać na odnalezienie zaznaczonego krzyżykiem miejsca. Tym razem nad strumieniem ukryty słoik zawierał znów zadanie do wykonania:
„Zanim pójdziesz w dalszą drogę, to odpocznij sobie nieco
Ryknij jakąś pioseneczką, niech się wszystkie myszy zlecą….
Śpiewaj głośno i wytrwale, ile sił jest w twoich płucach.
Jesteś w polu, zatem śmiało: trzy, dwa, raz i cała nuta…”
Jaką piosenkę można śpiewać w polu nad strumieniem…. To przecież oczywiste „Gdy strumyk płynie z wolnaaaa…”
Radosny i donośny ryk z 14 gardeł dotarł zapewne do samej szkoły. I pewnie by go usłyszeli inni uczniowie, gdyby sami w tym dniu nie opuścili jej murów, w poszukiwaniu „Złotego Runa”.
Można się domyślać, że również i teraz była kolejna wskazówka ukryta w słoiczku:
„Teraz podskocz kilka razy, aby nogi sił nabrały.
Do ambonki wprost maszeruj, gdzie myśliwskie rogi grały.”
W drodze do wskazanego miejsca tyle było do oglądania. – Tam poleciał ptaszek! O jaki śliczny! A co to za kwiatek? Pani Agnieszka mogła wykazać się swoją przyrodniczą wiedzą i cierpliwie odpowiadała na wszystkie pytania.
Po chwili zza krzaków głogu wyłoniła się ambonka. Słoiczek był tym razem bardzo słabo ukryty, niemal od razu trafił w ręce Trzecioklasistów:
„Dzielny zuchu, to ambonka. Tutaj leśnik zwierzę śledzi.
Aby poznać jej zwyczaje, bardzo cicho w górze siedzi.
Tu odważni tylko wchodzą, bo jest stromo niesłychanie.
Zostań lepiej pod ambonką, na jej szczyt niech wchodzi pani.”
Hahaha! Pani?! A my to coooo?! Też chcemy na ambonkę! No i wlazły. Niemal wszystkie! A tam znowu słoik!!!
„Droga trudna teraz czeka, poprzez pola oraz lasy.
Lecz się nie trwóż, prosto idź oraz nie schodź wcale z trasy.
Gdy już przejdziesz przez gęstwinę, do szerokiej dotrzesz dogi.
I nie marudź tu przypadkiem, że cię bardzo bolą nogi.
Gdzieś przy drodze szukaj pilnie, nowej informacji w trawie.
Albo wyżej, na gałęzi. Szukaj. Boś u celu prawie….”
Nie chcecie wiedzieć, co się działo na tym zrytym przez dziki szlaku. Fajnie było odnaleźć ich tropy na błotnistej ziemi. Ale co zrobiły bobry!!! Pisk nie dał rady przedrzeć się przez zaciśnięte gardło, bo jak tu przejść, gdy dróżka utonęła? O moje buty i skarpetki! Wąską strużką trawy i po cegłach udało się przedostać na grząską, ale jednak ścieżkę. Uf!
Potem już było spokojnie i cicho. Pachniało lasem i grzybami. Kilka z nich udało się znaleźć i sfotografować. Był mech na północnej stronie drzew i porosty, które świadczą o zdrowym powietrzu. I był ostatni słoiczek:
„Brawo, cel już bliski, więc zaśpiewaj po raz drugi. By cię wszyscy usłyszeli…
Głośniej! Co jest, ptaki odleciały, a wszak dzików widzieć nie chcesz!
A więc śpiewaj ile mocy, niech uciekną gdzieś te wieprze.”
„Potem stańcie wszyscy razem, w stronę Nizin odwróceni.
Zamilknijcie, aby ciszę teraz inni usłyszeli.”
I …………………………….cisza……………………………… była piękna! Jak muzyka!
Na koniec czekała zmęczoną gromadkę Wielka Smakowita Niespodzianka. Ognisko i kiełbaski Mniammmm.
A po przetartych przez Dziewięciolatków szlakach podążali bez pośpiechu Dziesięciolatkowie z klasy czwartej i piątej.
Agata Niewierska